Póznym wieczorem, kolejnego dnia podróży mamy dotrzeć do Irkucka, czyli naszego celu podróży wg. biletu. Oczywiście wg. naszego planu celem podróży jest Ułan Ude. Różnica ta polega na tym że chcieliśmy troszeczke przyszachraić, kupując we Lwowie bilety do Irkucka i myśląc że jakoś to będzie. Niestety prowadnice już kilka ładnych godzin przed Irkuckiem komunikują nam żebyśmy się pakowali, pościele zdawali itp. No to zaczeła się gadka szmatka, że "my nie znali, nie chotjeli, nam nada w Ułan Ude". No i tu dupa zbita!!! żadnym sposobem nie da się je namówić, a biletu nie możemy u nich dokupić. A gdzie możemy to zrobić? W Irkucku na stacji. No to ok, niech będzie. Pakujemy się i szykujemy na wypadek zakończenia podróży jednak w miejscu wg. biletu :) Żegnamy się ze znajomymi i zbieramy od nich podpisy na pamiątkową flage. W końcu ok. godziny 23 zatrzymujemy się na stacji Irkuck i z łozbiszem sprintem do kas, a w kasach kolejny problem - nie mogą sprzedać biletu jak pociąg już wjechał na stacje :) dziwne. no ale co, kobiety mówią że naczelnik pociągu może nam wypisać nowe bilety, dopłacimy ile trzeba i będzie git. Tak też robimy i na kilka chwil przed odjazdem zajmujemy ponownie nasze miejsca w wagonie.