Około 9 rano wysiadamy w Zamyn-Udd. Szybkie śniadanko centralnie przed dworcem. Na granice wyruszamy pieszo, chociaż stoi w gotowości jakieś 20 uazów i drugie tyle innych maszyn biznsmenów. Okazało się to jednak złym manewrem, jest dalej niż myśleliśmy, a granica czynna tylko do 15:30. Tomek Wywioł wraca się na dworzec po uaza. Nie ma tego złego, przynajmniej przeszliśmy się trochę po Gobi. Trochę piachem wieje po oczach no ale w końcu jesteśmy na pustyni. Po przejechaniu z 3-4 km okazuje się że nie mamy za dobrego miejsca w kolejce ale mamy kobiete za kółkiem, więc spokojna głowa. Raz, dwa i już atakujemy z pobocza :) Jesteśmy w 10 osób w uaziku bo oprócz wspomnianej już mongolskiej kierowniczki i naszej ósemki, dosiadł się jeszcze jakiś pastuch i usadowił się w okolicach lewarka zmiany biegów. Zbliżając się do celu naszym oczą ukazała się po raz drugi w ciągu doby tęcza. Tym razem średnio naturalna :) ...