Busik na granice 50 ru./os. Jedziemy drogą bez klasową, raz na czas asfaltową, za chwile klepiskiem, mijając jakieś maleńkie wioski i olbrzymią nie kończącą się jednostke wojskową "Mocarstwa Radziecikiego" w której stacjonują czy też parkują co jest pewniejsze różnego rodzaju sprzęty, maszyny wojenne itp niektóre na pewno pamiętające czasy II-giej WŚ. Dobra jesteśmy na granicy. Odrazu zrzucamy plecaki, organizujemy baze i szukamy biznesmenów, którzy nas przewiozą. Niektórzy się sami zgłaszają ale są niepoważni i na takich warunkach nigdzie nie jedziemy. Po chwili spotykamy rodzinke z Polski, rodzinke Wywiołów - Tomka seniora - głowe rodziny oraz trójkę jego dzieci: Natalie, Tomka jr. oraz Alberta /Dżindżera/ mających w planie dotarcie do Indi. Ekipa się nam utworzyła 8 osobowa i w końcu udaje nam się zejść z biznesmenami na dobrą cene. Zostajemy rozdzieleni na maszyny: ja z Kurkim, Łozbisz z Grażyną, a Wywioły razem, Na granicy akcja: Ruscy przeszukują nasz samochód i znajdują piwo, można przewieść 6-ciopak 2,5 litrowych butelek a miał tych paków z 7-8 :) Właściwie to wygląda na to że dzięki naszemu towarzystwu nie zostaje zawrucony ale nadmiar browarka i tak pozostaje na granicy. Przy budkach mongolskich problem niestety mam ja. Wygląda na to że pogranicznicy nie za bardzo mnie rozpoznają na zdjęciu w paszporcie. Hehe, pozuję im przez pare minut. Po konsultacjach z większą ilością strażników puszczają. Jako pierwsi przekraczamy granice. Jakieś 50 metrów za szlabanami zatrzymujemy się na parkingu, gdzie kończymy jazde. Chcąc zapłacić za przejazd biznesmen podwaja stawke - głupek. Źle trafił. Zamknął bagażnik z moim plecakiem i nie chce wydać. Nie za bardzo w ogóle dyskutujemy, przyjedzie łozbisz to się zobaczy. Oni płacą umówioną stawke i gra gitara. Szybko wtajemniczamy Łozbisza w akcję i w momenice rusza do boju ze swoim słynnym "KUUURdWAA NIE WYTRZYMAM" na ustach. Robi się delikatny kocioł, a raczej koleś ma kocioł i po chwili bagażnik jest otwarty. Rodzinki W. nie widać ale umówiliśmy się na dworcu w Suche Baatar, więc nie czekamy. Za 1$ x 4 mkniemy do SB. Krótki rekonesans po okolicy, pierwszy posiłek w Mongoli, potem do kas po bilety na "obszczyj" do Ułan Bator. W stolicy mamy być na 9 rano :)