la la la laweta

Hmm po ciężkich targach ustalamy że La łętour i Zioło zgłaszają się do Żarówy, przyjeżdżają po mnie i możemy ruszać w trasę, a raczej jak się okazało w traskę, w trasiunie… Zrobiliśmy to co się w takich sytuacjach robi, zapłaciliśmy haracz za remontowany odcinek A4ki, za bramkami zalaliśmy pod korek, zakupiliśmy po kilka sztuk piwka, nawet zaczęliśmy się stołować, pochłaniając różne prowianty bo droga długa jest… Jakieś dwie godzinki od startu została wystosowana prośba do kierownika pojazdu o przerwę techniczną. Na parkingu jak to na parkingu: papierosek, przysiady, piwko, wc. Żarówa wykonał również szybki przegląd czyli tzw filemona pod maskę i pod podwozie czy wszystko z fureksem oki. No i stało się :/ cosik oleistego kapało, kap, kap. Skrzynia biegów oschła. Po szybkich konsultacjach telefonicznych, potwierdziły się najgorsze przypuszczenia, nie pojedziemy już dzisiaj dalej :/ W między czasie rozpętała się niezła burza jak i burza mózgów co tu dalej. Czy Wrocław i mechaniki, czy Kraków i mechaniki. Wyszło że najlepiej będzie powrócić na start i mimo niedzieli itp. naprawić usterkę i wyruszyć dalej tzn wyruszyć znowu :) Jeszcze tylko telefony do ubezpieczycieli, holowników, ubezpieczycieli, holowników i już w tri miga po 4 godzinkach podjechała laweta. Troszkę wymęczeni z La Łętourem i 4ro pakiem harnasiów lądujemy u kolegi sympatycznego Qli, Zioło u siebie, a Ż z autkiem na koniec odstawieni zostali na Zamoyskiego. Do jutra joł

Zdjęcia (1)

Komentarze (1)