około 22 docieramy do Pierwomajska, dzielnicy Rostowa. Żeby dojechać na główny, skąd o 1 mamy pociąg do mineralnych wód musimy dotrzeć do pętli mpk, przemykająć w ciemnościach przez jakieś podejrzane okolice koło jakichś dziwnych garażów, wyglądających jak dziuple ład, wołg i innych maszyn. Udaje się jednak bez problemowo i już wypytujemy o Marśrutke na centralny. Podchmielony jegomość pyta skąd jesteśmy. A że jesteśmy z Polski, chłop wpada w histerie radości rozlewając piwo z kufelka, który dzierży albowiem służył w Legnicy :) Zaczyna mamrotać jakieś pieśni pochwalne na nasz temat, przedstawia się i nie pozwala odmówić wskazania odpowiedniego autobusiku oraz odprowadzenia pod samiutkie drzwi. Potem jeszcze uwagi do kierowcy, ażeby nasze wspaniałe polskie dupska wiózł z gracją, ponieważ On służył w Legnicy!!! Jedziemy...pojawia się jeszcze delikatny problem, nie mamy rubli :) na ukrainie przy każdym dworcu 16 kantorów, a tu nic! Kierowcy płacimy po dolarku i jedziemy z myślą że na centralnym Rostowie będzie 16 kantorów...nic z tego, lipa na maksa nie ma nic. Dworzec olbrzymi, w miare nowoczesny, w niczym nie przypominający starych ruskich wagzali, włazimy do środka zostawiam żarówe na plecakach i ruszam na obmjeń waljut. Kręce się ze 40 min, wypytując tubylców, taksówkarzy, nic. Nikt nie chce obmienić. W końcu się poddaje i wracam. Pod samym wejście na dworzec jest jeszcze jakiś namiot i budka z piwem, ostatnia próba i...udaje się :) Wymieniamy 20 dolców i właściwie przepijamy je w miejscu wymienienia. Jutro rano Min Wody, poszukamy banku.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Pssssssss Jesteśmy strasznie pogryzieni przez jakieś stworzonka i pada podejrzenie że w hotelu nie naszej kategori załapaliśmy po pamiątkowej wszy :) a przynajmniej Towarzysz Żarówa ponieważ co rusz wskazuje nowe miejsce z całkowicie nowym ugryzieniem